Kruder Kruder
102
BLOG

Popapranek w TOK FM

Kruder Kruder Polityka Obserwuj notkę 15

Jak co rano w drodze do pracy słuchałem sobie „Poranka w TOK FM”. Prowadziła niezawodna redaktor Paradowska, która zaprosiła „dream team” w postaci Arciucha Anatola, Kobosko Michała oraz Wróblewskiego Tomasza (imona z pamięci, mam nadzieję, że nie pokręciłem – tak czy siak reprezentanci czołówki polskich mediów). Temat przewodni to oczywiście „afera stoczniowa” i udowadnianie na siłę, że żadnej afery nie ma. Główna teza to że rząd faworyzował jednego inwestora, bo chciał zrobić dobrze społeczeństwu. Ratować miejsca pracy chciał. W czterdziestej minucie audycji zacząłem się trochę niecierpliwić i liczyłem na to, że ktoś może jednak wspomni, o wątkach kryminalnych. O podejrzeniu sprzedawania spółek-córek stoczni będących jej wierzycielami, a następnie o cudownych spłatach długów zaraz po zmianie właściciela i realizacji milionowych zysków przez szczęśliwych nabywców owych spółek. Słowa na ten temat.

Było za to dużo o CBA. Towarzystwo wzajemnie się nakręcało brnąc w coraz to bardziej infantylne tezy o „policji politycznej”. W pewnym momencie towarzystwo w studiu już tak się zagalopowało, że pani redaktor wypaliła „A myślicie, że wszyscy ministrowie w rządzie są podsłuchiwani?” na co emerytowany redaktor Arciuch wypalił: „No nie tylko ministrowie! Znani dziennikarze na pewno też!”. Na co rozpalona Pani redaktor „Ja mówię wszystkim, którzy do mnie dzwonią, żeby używali literackiego języka, bo te brzydkie wyrazy źle potem wyglądają”. Zapanowała ogólna wesołość po czym pojawił się wątek jak to co poniektóre instytucje są zupełnie zbędne (oczywiście w kontekście CBA). Ilość wypuszczanych bredni w eter tego poranka tak rozochocił towarzycho w studiu, że w pewnym momencie pani Paradowska wypaliła „No właśnie – bo po co na przykład w Polsce Straż Graniczna?”

 

Przyznam, że wybałuszyłem gały ze zdumienia i omal nie najechałem autem na tył pojazdu poprzedzającego. Najwyraźniej nie tylko ja – również młodsza część dziennikarskiego „dream teamu” nieco się zreflektowała i tym razem nie przytaknęła radośnie Pani redaktor i jęła tłumaczyć niezrównanej Janeczce, że „wschodnia granica UE” i że „trzeba jej pilnować”, co zupełnie naszej czołowej dziennikarki nie zbiło z pantałyku, bo podsumowała, że „słabo pilnują” i zdania nie zmieniła.

 

Gdy już wyszedłem ze zdumienia pomyślałem, że jest w tym jednak pewna myśl. CBA wykrywa nieistniejące afery, więc chodzi pewnie o to, że Straż Graniczna wykrywa nieistniejący przemyt. Jeszcze bym rozważył, czy w ogóle jest nam potrzebna policja. Dokładnie ci sami ludzie by na tym skorzystali. Mam nadzieje, że w przyszły poniedziałek Pani redaktor rzuci w eter ten śmiały pomysł…

  

P.S.

Właśnie zajrzałem, na gazeta.pl, a tam: „"Nie ma żadnej afery stoczniowej" - publicyści wyjątkowo zgodni

Kruder
O mnie Kruder

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka